poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Dlaczego Wojsko Polskie potrzebuje nowego granatnika przeciwpancernego?


Granatnik przeciwpancerny to, oprócz miny, najtańszy sprzęt służący piechocie do niszczenia celów opancerzonych. Problem wykorzystania tego typu broni w naszej armii krąży od pewnego czasu w prasie zajmującej się tematyka obronności państwa i jest on istotny z punktu widzenia bezpieczeństwa kraju. Dlaczego?
Jeśli przeanalizujemy przebieg największych konfliktów zbrojnych ostatnich 25 lat, to dojdziemy do wniosku, że na współczesnym polu walki ciągle centralne miejsce należy do piechoty wspartej przez sprzęt opancerzony. Mimo coraz bardziej rozwijanych form rozpoznania i uderzenia z powietrza, ciągle jednak walka na ziemi decyduje o panowaniu nad określonym terenem, a w niej kluczową rolę ogrywają wozy pancerne, wykorzystywane w szerokim wachlarzu zastosowań: od mobilnego stanowiska wsparcia ogniowego, przez pojazdy rozpoznawcze, na wozach ewakuacji medycznej kończąc. Zważywszy na położenie Polski w bezpośrednim sąsiedztwie największego "dysponenta" broni pancernej na świecie 1, powinniśmy się liczyć z koniecznością prowadzenia działań przeciwko przeciwnikowi dysponującemu niekończącym się jej arsenałem. Niestety logika walki z zagrożeniami jest nieubłagana i nie wybacza błędów. W państwie któremu zagrażają powodzie, kupuje się worki z piaskiem i amfibie, tam gdzie szaleją pożary kupuje się wozy strażackie, a w kraju któremu zagraża kilkadziesiąt tysięcy wozów pancernych powinno się kupować broń przeciwpancerną.

Na zdjęciu: obsługa RGppanc7 w składzie drużyny piechoty zmechanizowanej. Zdjęcie: MON RP.
Współczesne granatniki to broń uniwersalna i bardzo rozpowszechniona na całym świecie. Po raz pierwszy zostały masowo wykorzystane podczas II wojny światowej i do chwili obecnej stanowią główny oręż piechoty w walce z bronią pancerną na bliskich dystansach i innymi celami wymagającymi użycia większej siły ognia niż zapewnianej przez karabiny i karabinki.
W Wojsku Polskim podstawowym uzbrojeniem tej klasy jest RGppanc7 czyli radziecki RPG-7 dostępny na poziomie drużyny piechoty, oraz wyrzutnie izraelskich PPK Spike na poziomie kompanii. Obydwie te konstrukcje są sprawdzone i rozpowszechnione na całym świecie, ale dzieli je przepaść jeśli chodzi o zaawansowanie techniczne. Spike to jeden z najskuteczniejszych i najnowocześniejszych pocisków przeciwpancernych, z kolei RPG-7 kojarzy się obecnie z wyposażeniem krajów trzeciego świata, choć -ciągle modernizowany- potrafi być niezwykle groźną bronią 2.
Dlaczego zatem polska armia potrzebuje nowego granatnika? Dlaczego RPG-7 nie spełnia wymogów współczesnego pola walki?
Wada pierwsza: amunicja. Ta stosowana przez naszą armię nie jest zdolna do penetracji pancerzy współczesnych czołgów i BWP- szczególnie tych wyposażonych w pancerze reaktywne. W Afganistanie polskie Rosomaki wielokrotnie były trafiane ich granatami 3- bez większego rezultatu (nie chcemy, aby taka sama sytuacja spotkała kiedyś polskich żołnierzy w obronie). Obecnie wykorzystywana amunicja kumulacyjna pozwala teoretycznie na przebicie 300mm jednorodnego stalowego pancerza- to za mało. Przykładowo: Panzerfaust-3 jest w stanie przebić trzykrotnie grubszy pancerz- również wyposażony w reaktywne systemy ochrony. Z punktu widzenia działań taktycznych oznacza to, że pluton piechoty, bez wsparcia udzielonego przez jednostkę nadrzędną, nie jest w stanie powstrzymać przeciwnika dysponującego czołgami bądź nowoczesnymi BWP (niewiele tu zmienia wsparcie jednostek zmechanizowanych zapewniane przez przestarzałe BWP-1). Co ciekawe: sprawę wykorzystywanej w Rgppanc7 amunicji można było rozwiązać już kilka lat temu za relatywnie niewielkie pieniądze. W naszym kraju powstały nowoczesne pociski do tej broni- stworzyły je firma Dezamet z Nowej Dęby i Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia z Zielonki we współpracy z Dynamit- Nobel AG (producentem Panzerfausta), jednak wyniki ich prac nie zostały docenione prze włodarzy WP i do dzisiaj nasi żołnierze wykorzystują wyłącznie archaiczną amunicję opracowaną w latach 60-tych.
Wada druga: RPG-7 nie jest bronią celną. Wysokie prawdopodobieństwo trafienia w ruchomy cel osiąga się na dystansie mniejszym niż 100m. Celność broni tego typu zależy przed wszystkim od celownika i tutaj prosty PGO-7 daje pewną precyzję wyłącznie przy niszczeniu celów stacjonarnych. Nowoczesne rozwiązania- stosowane np. w Panzerfaust-3 zakładają możliwość stosowania rozbudowanych urządzeń, pozwalających niszczenie wrogiego sprzętu w ruchu na dystansie do 600 metrów w dzień i w nocy 4.

Na zdjęciu: Panzerfaust-3 z urządzeniem celowniczym Dynarange. Zdjęcie: Dynamit Nobel AG
Wada trzecia: RPG-7 nie jest bronią uniwersalną. Współcześnie oczekuje się od granatników dedykowanej amunicji do niszczenia bunkrów, piechoty za osłoną czy możliwości postawienia zasłony dymnej. Używane przez nasza armię pociski z głowicą kumulacyjną stworzone zostały głównie do niszczenia słabo opancerzonych pojazdów.
Wada czwarta: RPG-7 nie można strzelać z pomieszczeń zamkniętych. Oznacza to, że podczas walk w terenie zurbanizowanym strzelec musi pozbawić się ukrycia i osłony- a więc swoich głównych atutów w walce z przeciwnikiem- szczególnie dysponującym bronią pancerną 5.
Jak zatem powinno się przeprowadzić proces modernizacji/ wymiany broni przeciwpancernej krótkiego zasięgu?
Najszybszym i najtańszym sposobem może być wprowadzenie gamy nowych pocisków do starych wyrzutni RPG-7. Zaletą tego rozwiązania jest:
  • niska cena
  • szybkość (są to istniejące rozwiązania, gotowe do wdrożenia)
  • możliwość przeprowadzenia modernizacji wyłącznie siłami krajowego przemysłu
  • znaczne podniesienie zdolności niszczenia wozów pancernych i zyskanie nowych możliwości w zwalczaniu innych celów.
Takie rozwiązanie jest niestety tylko połowiczne, ponieważ nie rozwiązuje problemu niskiej celności i niemożliwości prowadzenia walki w pomieszczeniach. Należy również pamiętać, że wyrzutnie RGppanc7 nie są produkowane w Polsce, a posiadane na stanie Wojska Polskiego egzemplarze mogą być w znacznym stopniu wyeksploatowane.
Drugim sposobem może być zastąpienie ich inną, nowocześniejszą konstrukcją zagraniczną- np. wspomnianymi Carl Gustav M4, Panzerfaust 3 w stosunku jeden do jednego, lub skonstruowaniem ich polskiego odpowiednika.
Jeszcze innym sposobem przeprowadzenia modernizacji w tym segmencie uzbrojenia, może być całkowita zmiana koncepcji jego wykorzystania. Wzór stosowany w armii amerykańskiej, zakłada użycie na szczeblu plutonu: jednorazowych granatników do niszczenia słabiej chronionych celów (AT4) oraz lekkich PPK Javelin do niszczenia ciężkiego sprzętu pancernego i oddalonych celów umocnionych. Jest to rozwiązanie obniżające szczebel dostępności taktycznej kierowanej broni przeciwpancernej, zatem dające większe nią nasycenie i nowe możliwości bojowe. W takim układzie pluton piechoty jest w stanie samodzielnie zatrzymać czołg. Z drugiej strony, jest to dosyć drogie rozwiązanie. Czyż jednak czy przysłowie nie mówi przypadkiem, że "jeśli nie chcesz płacić na własną armię, to wkrótce będziesz musiał płacić na cudzą"?

1 Federacja Rosyjska wg. danych serwisu Global Fire Power dysponuje 15398 czołgami wyprzedzając Chiny (9150) i USA (8848) (dane za rok 2014)
2 Najnowsza, rosyjska amunicja stosowana do zmodernizowanej wyrzutnik RPG-7V1, posiada możliwość strzelania nowa gamą amunicji: tandemową, do niszczenia celów opancerzonych (także wyposażonych w pancerz reaktywny), termobaryczną- do niszczenia umocnionych stanowisk, odłamkową- do rażenia siły żywej. 
3 W 2007 roku, jeden z Rosomaków otrzymał 2 trafienia z RPG-7- nikt z załogi nie ucierpiał. Pancerz niektórych KTO został wzmocniony poprzez zakup dodatkowych paneli opancerzenia wyprodukowanych w Izraelu, w kibucu Plasan Sasa.
4 Urządzenie Dynarange stosowane w najnowszej odmianie Panzerfaust-3 wyposażone jest w dalmierz laserowy, noktowizor i przelicznik balistyczny. Zakupione zostało przez armię holenderską, niedługo prawdopodobnie do grona jego użytkowników połączą Belgowie.
5 Podmuch gazów wylotowych powstałych podczas strzelania z RPG-7 jest na tyle duży, że strzelanie z wnętrza budynków jest wykluczone, a przypadkowe pojawienie się w bezpośrednim sąsiedztwie wylotu rury może zakończyć się śmiercią.

czwartek, 21 maja 2015

SOCOM rozwija egzoszkielet

Amerykańskie dowództwo dowództwo sił specjalnych (Special Operations Comand- SOCOM) rozwija system wyposażenia indywidualnego żołnierzy oparty na egzoszkielecie. Jak powiedział dowodzący tą formacją gen. Joseph Votel, od 2013 roku rozwijana jest koncepcja wysoko zaawansowanego systemu, który dostarczy żołnierzowi silnej ochrony balistycznej oraz pozwoli na nabycie nieosiągalnych do tej pory możliwości taktycznych. TALOS, czyli Tacticat Assault Light Operator's Suit opierać się będzie na pancerzu pokrywającym 60 % ciała operatora, nowatorskich źródłach zasilania w energię i rozbudowanym podsystemie informacji taktycznej. Całość zamontowana ma być na egzoszkielecie, który umożliwi uniesienie ciężaru tych urządzeń, oraz pozwali na osiągnięcie możliwości niedostępnych dla człowieka, znanych do tej pory wyłącznie z filmów science-fiction. Jednym podstawowych problemów przy projektowaniu nowych rozwiązań jest zbudowanie stabilnego i cichego źródła zasilania. Znana z produkcji dronów firma General Atomics zaproponowała zbudowanie hybrydowego napędu, opierającego się na niewielkim, wysokoobrotowym silniku spalinowym i silniku elektrycznym, wykorzystywanym w czasie, kiedy operator będzie musiał zachować taktyczną dyscyplinę dźwięku. Mimo, iż cały program znajduje się obecnie fazie koncepcyjnej i jest utajniony, to podczas odbywającej się w Tampa (Floryda) Konferencji Przemysłu dla Sił Specjalnych (2015 Special Operations Forces Industry Conference) firma Revision Military pokazała swoją wizję systemu TALOS, którą oglądać można na załączonym zdjęciu.

Egzoszkielet jest to zrobotyzowany ubiór, który jest dostosowany do budowy ludzkiego ciała i wspomaga siłę jego mięśni. Opiera się one na współdziałaniu elementów wykonawczych (powszechnie wykorzystywanych siłowników elektrycznych bądź hydraulicznych) i sterujących- te najbardziej futurystyczne odczytywać mają impulsu elektryczne generowane przez mięśnie i układ nerwowy człowieka. Jak do tej pory największe osiągnięcia w budowie tego typu urządzeń mają firmy amerykańskie i japońskie.

piątek, 8 maja 2015

Nowy rosyjski czołg T-14 Armata ujawniony

T-14 Armata
Rosyjskie ministerstwo obrony ujawniło najnowszy czołg T-14 Armata. Prototypowe pojazdy wzięły udział w Moskwie w przygotowaniach do parady z okazji 70. rocznicy zakończenia II Wojny Światowej. Faktyczny kształt nowej rosyjskiej konstrukcji został jednak najprawdopodobniej ukryty przed postronnymi obserwatorami. Dostępne w internecie analizy dobitnie wykazują, że wieże czołgów T-14, które widziano w Moskwie zostały obudowane cienką blachą w celu schowania kluczowych elementów konstrukcji. 


Wieża czołgu - prawdopodobny wygląd
Czołg T-14 wyposażony jest w 125 mm armatę 2A82, a także podobnie jak wieża, zdalnie sterowany karabin maszynowy 7,62 mm. Rosyjska konstrukcja ma szansę przejść do historii jako pierwszy czołg, w którym zastosowano takie rozwiązanie techniczne. Pozbawiona załogi wieża stanowiąca oddzielny moduł bojowy może być mniejsza od klasycznych rozwiązań przez, co będzie trudniejszym celem dla wrogich pocisków. Dodatkowo załoga ma być lepiej chroniona we wnętrzu czołgu. Zdaniem Rosjan nowa zdalnie sterowana armata 2A82 ma być o 15-20% celniejsza od tej montowanej w T-90 przy znacznie większej energii wylotowej pocisku. Projektanci maszyny duże znaczenie położyli też na aktywną obronę czołgu poprzez skuteczne maskowanie i możliwość niszczenia nadlatujących pocisków. Dokładne parametry zastosowanych systemów nie są jednak na razie znane. 

Na bazie T-14 Armata powstał również ciężki bojowy wóz piechoty T-15, który także będzie prezentowany podczas parady 9 maja 2015 roku. 
T-15 


T-14 Armata
Czy czołgiści z krajów NATO mają się czego bać? 


EC725 padł ofiarą ...handlarzy narkotyków

zdjęcie: Internet
Śmigłowiec EC725 należący do Sił Powietrznych Meksyku został zestrzelony przez ...handlarzy narkotyków podczas Operacji Jalisco wymierzonej w kartel narkotykowy Matazetas. Przestępcy zestrzelili helikopter najprawdopodobniej przy użyciu rosyjskiej wyrzutni rakiet. W wyniku katastrofy EC725 Caracal zginęło trzech żołnierzy, a kilkunastu zostało rannych.



Czy nadal uważacie, że ta konstrukcja to najlepszy wybór dla Polski? 

czwartek, 7 maja 2015

Słowacja wybiera Black Hawka

UH-60 Black Hawk - fot. Wikipedia
Podczas gdy Polska zdecydowała się na zakup 50 francuskich helikopterów EC725 Caracal i pozostawieniu w służbie rosyjskich Mi-17 przez kolejne 10-15 lat Słowacja planuję zastąpić wszystkie posiadane Mi-17 przez nowej generacji helikoptery UH-60M. 

Wprawdzie Black Hawk jest śmigłowcem znacznie mniejszym od Mi-17 to właśnie produkowane przez Sikorsky wiropłaty będą następcą rosyjskich maszyn w Siłach Powietrznych Słowacji. Zakup 9 amerykańskich helikopterów ma kosztować słowackich podatników 261 mln. dolarów. Transakcja zostanie zrealizowana przez program Foreign Military Sales (FMS). Zakup UH-60M jest obecnie największym programem modernizacyjnym realizowanym przez Bratysławę, a rząd w Bratysławie bierze pod uwagę pozyskanie kolejnych śmigłowców tego typu w przyszłości. Black Hawki mają być wykorzystywane do misji transportowych, a także poszukiwawczo-ratowniczych, reagowania kryzysowego i gaśniczych. Jednym z warunków wyboru amerykańskiej konstrukcji było utworzenia na Słowacji centrum szkolenia dla załóg, które będzie mogło służyć także  personelowi z innych krajów.

Słowacki Mi-17 - fot. wikipedia 


Obecna wymiana Mi-17 na UH-60M może budzić kontrowersje biorąc pod uwagę, że amerykański śmigłowiec może zabrać na pokład tylko 11 żołnierzy, 6 rannych na noszach lub 1,2 tony ładunku wobec 30 żołnierzy, 12 rannych na noszach lub 4 ton ładunku zabieranych przez Mi-17. Do tego amerykańska konstrukcja nie posiada tylnej rampy do załadunku znacznie ograniczając przewóz towarów o dużych gabarytach jak np. pojazdy czy łodzie. W warunkach słowackich o wycofaniu w najbliższych latach Mi-17 zaważyły prawdopodobnie wysokie koszty eksploatacji, które są ponad dwa razy wyższe od analogicznych kosztów użytkowania UH-60. Podkreśla się również możliwość zwiększenia interoperacyjności z siłami NATO jako jedną z zalet wymiany maszyn na rosyjskich na amerykańskie.

Słowacja - kraj, który dystansuję się od antyrosyjskiej retoryki prowadzonej np. przez Polskę wobec agresji Rosji na Ukrainę przeznacza na swoją obronę tylko ok. 1% PKB. Pomimo tego planowane jest w najbliższych latach wyasygnowanie środków na zakup nowych myśliwców, prawdopodobnie szwedzkich Gripenów, które zastąpią rosyjskie Migi-29 pamiętające jeszcze czasy Czechosłowacji. 

środa, 29 kwietnia 2015

Polityczny Patriot

Wskazanie systemu Patriot jako filaru polskiej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej stało się faktem. W mediach pojawiło się wiele głosów sugerujących, że takie rozwiązanie wynika nie z czynników merytorycznych- rozumianych powszechnie jako wyłonienie w drodze konkursu sprzętu o najlepszych parametrach technicznych, lecz czynników politycznych, jako decydujących o ostatecznym wyborze.

Tymczasem powinniśmy postawić następujące pytania: Po pierwsze- czy decyzje podejmowane w niezwykle skomplikowanym i wrażliwym środowisku działań, jakim jest dobór strategicznych z systemów uzbrojenia może odbywać się w oderwaniu od polityki? Po drugie- czy w krytycznej dla nas sytuacji, czynniki polityczne nie zaważą na wartości użytkowej wybieranego produktu?
Historia Polski wielokrotnie udowadniała, że szybki i nieskrepowany rozwój gospodarczy związany jest nierozerwalnie z możliwościami obronnymi kraju. W czasach, w których byliśmy silni militarnie nasz kraj kwitł, gdy byliśmy słabi- płonął. Ostatnie 70 lat jest okresem wyjątkowym, ponieważ nie dotknęła nas żadna wojna-i oby ten stan jak najdłużej się utrzymał- jednak nie wolno nam zapomnieć o tysiącu lat naszej historii, która uczy nas, że zaniedbanie obowiązku obrony kończy się grabieżą, śmiercią i zniszczeniem. Niestety wielu ludzi uwierzyło już, że zbrojenia i użycie siły militarnej jako sposobu prowadzenia polityki, to w naszej części świata przeżytek.
Niestety rosyjski niedźwiedź przypomniał wszystkim, że jest zwierzęciem głównie mięsożernym i raz na jakiś czas budzi się ze snu, żeby kogoś zjeść. Tym razem padło na sąsiednią Ukrainę. Krwawy konflikt zbrojny tuż za nasza wschodnią granicą wywołał popłoch. "Nagle" się okazało, że nie mamy czym bronić naszego nieba, przed rakietami i bombowcami nadlatującymi ze wschodu, że mamy za mało śmigłowców, że znaczna część naszego sprzętu pancernego to złom i tak dalej i tak dalej... Taka sytuacja jasno pokazuje, że albo przez ostatnich 10-12 lat nikt nie zauważał, że Rosjanie się zbroją, albo zauważał- tylko wmawiał sobie (i nam), że te setki kupionych czołgów, samolotów i rakiet wynikają wyłącznie z potrzeb propagandy.
W takich okolicznościach w Polsce decyduje się, o wyborze systemu, który ze strategicznego punktu widzenia jest najważniejszy dla naszej obronności. Dlaczego? Ponieważ na wypadek konfliktu zbrojnego zabezpiecza nas przed zniszczeniem krytycznej infrastruktury i zgrupowań wojsk w pierwszym uderzeniu. Budując sprawny system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej odbieramy agresorowi jego główny atut- możliwość natychmiastowego i nieuchronnego atakowania każdego punktu na terenie naszego kraju.
Trzeba przyznać, że ludzie z MON podeszli do tematu wyboru bardzo poważnie, stawiając wygórowane i uzasadnione pod względem operacyjnym żądania wobec przyszłych kontrahentów. Tak więc system Wisła, w założeniu:
a) miał być systemem sieciocentrycznym, a więc takim, który jest w stanie działać jako element sieci, która nieustannie wymienia się informacjami, zabezpieczając w ten sposób funkcjonowanie obrony powietrznej w przypadku utraty np. jednej ze stacji radiolokacyjnych
b) miał mieć możliwość wykrywania i niszczenia celów w zakresie 360 stopni- co po pierwsze uniemożliwia przeciwnikowi atak z kierunku, którego nikt się nie spodziewa, a po drugie umożliwia objęciem obroną dużo większych obszarów
c) miał być systemem operacyjnym- a więc takim, który jest już na wyposażeniu państw NATO.
I co? I wybrano Patriota, który nie jest zbudowany zgodnie z założeniami sieciocentryczności (nie spełnia wymogów opisanych w punkcie "a"), działa kierunkowo, a więc nie ma możliwości opisanych w punkcie "b" i w formie, jaka ma być dedykowana dla Polski istnieje tylko na papierze- nie jest więc "operacyjny". Skoro Patriot nie spełnia podstawowych wymogów, postawionych przez MON, to może jego wybór przyniesie jakieś wymierne korzyści dla przemysłu? Raczej nie- offset ma w założeniu osiągnąć maksymalnie 50% wartości kontraktu. W dwa dni po wskazaniu zwycięzcy pojawiły się oficjalne informacje zaprzeczające tezie, jakoby w Polsce miał być budowany nowy pocisk rakietowy dla systemu. Ponadto wyszło na jaw, że amerykanie nie mają gotowych rozwiązań, które nam zaproponowali i za ich opracowanie będziemy musieli zapłacić duże pieniądze. Prawdopodobnie nasz przemysł nie zyska zbyt wiele na tym kontrakcie, ponieważ sam nie dysponuje technologiami, które mogły by być użyte w jego budowie, a nasi sojusznicy zza morza niechętnie je udostępniają (szczególnie krajom dysponującym słabym kontrwywiadem...).
Cóż to zatem kupiliśmy? Złom?
Na szczęści nie. Patriot nawet w dzisiejszej postaci stanowi niesamowity przeskok technologiczny w stosunku do posiadanych przez Polskę możliwości obrony nieba. Jego parametry zostaną ponadto powiększone poprzez program rozwoju, określany jako Patriot Next Generation, za którego opracowanie zapłacimy, ale będziemy go mieli jako pierwsi i przy odrobinie sprytu, może wyciągniemy coś przy tej okazji dla naszego przemysłu. Za wiele znaczący można również uznać fakt, że system ten stanowi podstawę obrony przeciwrakietowej państw poważnie myślących o obronie przeciwrakietowej swojego terytorium: Izraela, Arabii Saudyjskiej czy Korei Południowej. Zaryzykować można zatem tezę, że Patriot jest obecnie najlepszym systemem tej klasy znajdującym się w czynnej służbie (pomijam systemy rosyjskie z oczywistych względów). Wreszcie- nie zapominajmy o bardzo prozaicznym i często pomijanym fakcie- jeśli wybuchnie wojna i wytrzymamy pierwsze uderzenie, to zakładając, że przeciwnik będzie kontynuował atakowanie naszego terytorium za pomocą środków napadu powietrznego, po jakimś- zapewne dosyć krótkim czasie- skończy się nam amunicja, a być może zniszczone zostaną niektóre elementy naszego systemu. Wtedy będziemy musieli się posiłkować wsparciem materiałowym będącym w dyspozycji naszych sojuszników. Gdybyśmy skorzystali z opcji wyboru systemu SAMP/T, jako wsparcie służyć by nam mogły wyłącznie francuskie siły zbrojne, które oddając nam swoje (i tak skromne) zasoby, musiały by same się ich pozbawić (będąc w stanie wojny z atakującym nas państwem, co wynika ze zobowiązań sojuszniczych). Wybierając Patriot zwiększamy możliwości udzielenia nam pomocy, ponieważ Amerykanie posiadają nie tylko duże ilości amunicji i sprzętu stanowiącego rdzeń systemu, ale również największe możliwości transportowe i logistyczne na świecie. Oczywistym jest także, że wybierając partnera w strategicznym dla naszego bezpieczeństwa programie, jasno wskazujemy kto jest naszym głównym sojusznikiem i na kogo pomoc liczymy w razie wojny. Powszechna jest opinia, że Polska nie jest pełnoprawnym partnerem dla USA, a nasza postawa w tych stosunkach jest wręcz służalcza. Czasami sam odnoszę takie wrażenie, obserwując klientelistyczne gesty naszych polityków wobec amerykanów. Jednocześnie patrząc realnie na nasze możliwości zawsze stawiam w takiej sytuacji pytanie: jeśli zrezygnowalibyśmy z szukania strategicznego sojusznika za oceanem, to na kim realnie moglibyśmy się opierać? Na Francji? Niemczech? Hiszpanii?

Jedno jest pewne- w obecnej chwili nie jesteśmy w stanie sami obronić się przed ewentualną rosyjską agresją i musimy przyjmować takie rozwiązania, które w razie wybuchu wojny pozwolą nam na zachowanie jak największych możliwości operacyjnych. Nie możemy oczywiście zapominać o naszych europejskich partnerach, ale patrząc realnie na ich ograniczone możliwości nie zapominajmy po co kupujemy systemy obrony powietrznej. Sens jego posiadania wynika z potrzeb operacyjnych wojska, a nie chęci rozwoju gospodarki. Zadaniem polityków jest natomiast doprowadzenie do takiego stanu, aby w maksymalnym stopniu skorzystać na tych działaniach ekonomicznie.  

środa, 22 kwietnia 2015

Patriot wygrywa program "Wisła"

Produkowany przez Raytheona system Patriot wygrał przetarg "Wisła" na nowe systemy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej dla Polskich Sił Zbrojnych. Przetarg uznano za istotny z punktu widzenia kluczowych interesów bezpieczeństwa państwa, co pozwoliło na ominięcie standardowej procedury przetargowej. Polska otrzyma do 2025 roku osiem baterii Patriotów. Offset ma wynieść ok. 50% kosztów Wisły.

Niemiecki zestaw Patriot PAC 2 - zdjęcie: wikipedia 


Produkowany przez Raytheona system Patriot wygrał przetarg "Wisła" na nowe systemy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej dla Polskich Sił Zbrojnych. Przetarg uznano za istotny z punktu widzenia kluczowych interesów bezpieczeństwa państwa, co pozwoliło na ominięcie standardowej procedury przetargowej. Polska otrzyma do 2025 roku osiem baterii Patriotów. W ciągu dwóch lat do Polski mają trafić dwie wyrzutnie. 

Na przegranej pozycji pozostało konsorcjum Eurosam (francuskie firmy MBDA i Thales) z systemem SAMP/T. Wybór budzi kontrowersje w związku z tym, że Patriot w obecnej postaci jest systemem sektorowym niezdolnym do zwalczania celów w zakresie 360 stopni wokół wyrzutni.Amerykanie proponują dobudowanie do radaru dwóch anten ścianowych ale nie ma gwarancji, że zasięg wykrywania celów będzie identyczna ze wszystkich stron. Dodatkowo w związku z tym, że wersja Patriot NG jest ciągle w fazie opracowywania koszty programu szacowane obecnie na   16 mld zł mogą jeszcze wzrosnąć. Offset ma wynieść ok. 50% kosztów Wisły.